Lekko, zwiewnie, jakby bez wysiłku, jakby wszystko było proste, oczywiste, naturalne. Swobodnie i z dystansem – do siebie, innych i tego co się dzieje.
Z rozmachem, a zarazem jakby od niechcenia, jakby wszystko udawało się przez kolejny łut szczęścia, z zadziwiającą konsekwencją towarzyszący wszystkim ich poczynaniom.
Luz i ta bystrość spojrzenia, odpowiedzi i reakcji, jakby wszystko było żartem, grą, kolejną zabawą, a oni – farciarzami, którym znowu wszystko się udaje.
Mistrzowska improwizacja, w której trudno Ci przewidzieć co będzie za chwilę, w którą stronę pójdzie ich kolejna inicjatywa, z której nie możesz odczytać żadnego planu, a zarazem w zdumienie Cię wprawia ostateczny efekt tych – jak sądzisz – „ad hoc” podejmowanych działań.
Jakby ciągle Cię uprzedzali, wymykali się wszelkim próbom kategoryzacji, ujęcia w schemat, sztywny szablon i drętwą logikę. Nieprzewidywalni, nieobliczalni, nieokiełznani, niebanalni. A zarazem zdumiewająco sensowni, zachowujący styl i konwencję, eleganccy, szarmanccy i dowcipni. I ten błysk w oku i uśmiech urwisa!
W takim towarzystwie powietrze schodzi z każdego balona i giętkości nabierają sztywniacy. 😉